Idiomas |
|||
Dobra nowina ks. Gerarda Tyralla Z Ewangeli wedlug sw. Mateusza. „I obchodzil Jezus cala Galilee, nauczajac w tamtejszych synagogach, gloszac Ewangelie o krolestwie i leczac wszelkie choroby i wszelkie slabosci wsrod ludu. A wiesc o Nim rozeszla sie po calej Syrii. Przynoszono wiec do Niego wszystkich cierpiacych, ktorych dreczyly rozmaite choroby i dolegliwosci, opetanych, epileptykow i paralitykow, a On ich uzdrawial. I szly za Nim liczne tlumy z Galilei i z Dekapolu, z Jerozolimy, z Judei i z Zajordania” (Mt 4, 23-25) Czesto misje kojarza sie nam z tlumami wiernych kroczacych w procesji otoczonej tumanami kurzu, penitentami stojacymi w kolejce do spowiedzi na wolnym powietrzu, zasluchanymi i wpatrujacymi sie w misjonarza dziecmi siedzacymi na klepisku jakiegos ubogiego pomieszczenia. Kolorowe obrazy czasopism misyjnych oczarowuja nas egzotyka zycia misjnego i owocami pracy misjonarzy otoczonych usmiechajacymi sie i pozujacymi do zdjecia dziecmi czy doroslymi. Ma sie wrazenie, ze rzeczywiscie “nowina” o Jezusie w tych odleglych i zacofanych krajach jest gloszona i przekazywana “radosnie”, beztrosko, autentycznie i ze przynosi plon obfitszy, anizeli plony zbierane na europejskich polach uprawianych przez Kosciol od dwoch tysiecy lat. Ten “efektowny” obraz misji tak bardzo podobny do tlumow kroczacych za Jezusem, nie wiele ma jednak wspolnego z rzeczywistoscia. Misje podobnie jak Europa lub inne cywylizowane kraje swiata nadal potrzebuja ewangelizacji czy raczej nowej ewangelizacji, bo ta pierwsza sprzed 500 lat okazuje sie na dzien dzisiejszy malo skuteczna, pomimo ze uznaje sie wciaz kontynent poludniowo amerykanski za najbardziej katolicki. Obserwujac uwaznie zdjecia ubogacjace nasza skromna strone web, ma sie wrazenie jakoby ludnosc, ktora ewangelizujemy byla pod wzgledem materialnym wyjatkowo dobrze sytuowana y somowystarczalna. O Europie mozemy powiedziec to samo a pomimo tego jestesmy swiadomi, iz ta kolebka chrzescijanstwa z kazdym rokiem “próchnieje” bardziej i sie rozkracza, ulegajac modernistycznym pradom sekularyzacji. Mieszkancy naszej misji potrzebuja Pana Boga tak samo jak kazdy inny obywtel swiata. Jednak to co utrudnia zaspokojenie duchowego glodu takze na misjach, to przekonanie czlowieka o sytosci serca, niezaleznosci od drugiego czlowieka, jego instytucji i w swej autonomii od Stworzyciela. Wszyscy marzymy o cywilizacji milosci, o pelni Krolestwa Bozego zapoczatkowanego przez Jezusa, ale nie wielu usiluje pojac, iz warunkiem niezbednym do jej osiagniecia jest duchowe ubóstwo, prostota dziecka zaleznego calkowicie od Dawcy i Pana zycia i Zbawiciela Jezusa Chrustusa: “Zaprawde powiadam wam: jesli ktos nie przyjmie Królestwa Bozego jak dziecko, to nie wejdzie do niego” (Lk 18,17). Jest to nowina nie zawsze radosna, lecz czesto niewygodna bo wymagajaca porzucenia schematow, jakie wypracowalismy i do jakich sie przyzwyczailismy. Dlatego jednym z podstawowych celów naszej misji Iscozacin-Palcazu jest formacja intelektualna i duchowa osoby, jej fizyczne i duchowe uzdrowienie poprzez edukacje przede wszystkim mlodego pokolenia i poprzez opieke nad chorymi i skrajnie ubogimi. Nasz plan pracy nie rózni sie wcale od Chrystusowego, ktory “…nauczal w synagogach, glosil Dobra Nowine, leczyl wszelkie choroby…, uzdrawial”. Bo niby dlaczego mialby sie róznic, jesli Chrystus jest „...ten sam wczoraj, dzis i na wieki”. Docieramy do wszystkich sposród 70 wiosek nalezacych do naszej misji: pieszo, konno, lodzia, motocyklem czy samochodem terenowym. Tam gdzie wspólnoty katolickie nie istnieja, odwiedzamy szkoly nauczajac dzieci i mlodziez, dla których Bóg jest dobrym Ojcem a Ewangelia jedyna ksiega zycia bez rozroznienia miedzy lepszym katolikiem a gorszym ewangelikiem lub na odwrót. Od kwietnia 2005 roku dziala w naszej stacji misyjnej apteka parafialna zaopatrujaca w lekarstwa, okulary, mleko i uzywana odziez dla dzieci najbardziej ubogich rodzin naszej doliny Palcazu za symboliczna oplata zgodnie z dewiza: “Zdrowie nie kosztuje, ale ma swoja cene”. Od dwóch lat borykamy sie z budowa osrodka formacyjnego w celu katechizacji oraz szkolenia i formacji mlodziezy oraz pierwszych animatorów misyjnych naszych wiejskich wspólnot. W 10.000-ej gminie, okolo 500 mieszkanców osmielamy sie uznac za bardziej lub mniej “ortodoksyjnych” katolików. Cieszy nas ta liczba i dziekujemy Bogu, ze jest w swoich rozmiarach podobna do pierwszej wspólnoty wiernych w Jerozolimie po zeslaniu Ducha Swietego. Staramy sie ich utwierdzac w wierze, nadziei i milosci, aby bedac “swiatlem swiata” i “sola ziemi”, stali sie zaczynem wiekszego zniwa za zgoda Boza. Niskie poczucie wlasnej wartosci i wartosci zycia blizniego, niezaradnosc zyciowa, bylejakosc, konformizm, brak aspiracji na przyszlosc, lenistwo i analfabetyzm, sa podstawowymi wyzwaniami z jakimi boryka sie nasza misja. Takze zroznicowanie kulturowe, gospodarcze i etniczne mieszkanców pochodzacych z Andów, lokalnych szczepów i sasiadujacej z dolina kolonii austriacko-niemieckiej, zamiast ubogacac i jednoczyc lokalne spoleczenstwo, stalo sie raczej przyczyna desintegracji opartej na dyskryminacji i poczuciu wyzszosci jednych nad drugimi. Dlatego rozpoczelismy starania o wybudowanie nowego parafialnego Centrum Edukacyjnego obejmujacego szkole podstawowa, srednia i zawodowa z internatami dla najbiedniejszych uczniow. Ubóstwo materialne i duchowe sa glówna przyczyna nieudolnosci zycia, stepionego sumienia oraz braku wrazliwosci na piekno, dobro i prawde. Zeby godnie zyc, nalezy najpierw nauczyc sie zycia, tzn. bycia dla Boga, czlowieka i siebie, a to wymaga nauczania na wyzszym poziomie opartego na wartosciach chrzescijanskich, których brak odczuwany jest w tutejszych rodzinach i systemie edukacyjnym uznanym za najgorszy w calej Ameryce Poludniowej. Jezus nauczal tych, ktorzy nie umieli zyc w swej niezaradnosci czy bezradnosci wywolanej czesto chytroscia i przebiegloscia “synów tego swiata” (Lk 16,8). Nauczal, jak czytamy w Ewangelii, nie jak unczeni w Pismie, ale z moca, z autorytetem, z przekonaniem, jak nikt inny na owe czasy, a pomimo tego z tlumów, ktore sluchaly go z podziwem, zostala jedynie garstka w momencie najwiekszego osamotnienia na krzyzu. Jestesmy swiadomi w oparciu o zebrane juz doswiadczenia, iz pomimo najlepszego nauczania, trudno bedzie oczekiwac masowej wdziecznosci ludzi. Ale Jezus nie odkupil swiata jedynie nauczaniem i cierpieniem, ale przede wszystkim posluszenstwem Bogu Ojcu do konca, kiedy wszystko wydawalo sie daremne. Wartosc pracy misyjnej nie znajduje sie w jej efektach, lecz w nasladowaniu Chrustusa i wypelnieniu woli Bozej. Wiara, nadzieja, milosc, radosc, niewinnosc, sluzba i braterstwo, jakie przemawiaja do nas poprzez fotografie tego wydania, pomimo porazek, trosk i niepwenosci jutra w trudzie misyjnym, to owoce Ducha Swietego, ktorymi moze zywic sie i umacniac nasza misyjna, wciaz jeszcze mloda rodzina katolicka. Aczkolwiek sa to owoce Ducha Chrystusa Pana, nie byloby ich bez Waszego udzialu oraz modlitewnego wsparcia, za ktore skladamy Wam nasze szczere i serdeczne ”Bóg zaplac”, proszac w naszych modlitwach, aby owac Wasz trawl i byl obfity. Zlaczony w modlitwie i wdzieczny za wszelkie ofiary pozdrawia
|